Pana Pawła nigdy przedtem nie bolały plecy. Aż do tego pamiętnego ranka, kiedy to 2 lata temu obudził się z paraliżującym, silnym bólem pleców.
„Kiedy obudziłem się rano nie mogłem nawet podnieść się z łóżka ani wyprostować. Mój kręgosłup się jakby zakleszczył, ból jak jakiś prąd promieniował na ręce, nogi, szyję i głowę. Wziąłem tabletkę przeciwbólową, najsilniejszą jaką miałem pod ręką. Czekałem aż ból minie, ale po 6 godzinach nadal nie mogłem się ruszyć” – wspomina 52-letni strażak-ratownik.
Podobny los spotkał 51-letnią panią Patrycję.
„Pracowałam w markecie ponad 20 lat. Rano rozkładałam towar z dostawy, zmywałam podłogi, nosiłam ciężkie skrzynki. Resztę dnia spędzałam na kasie…Po takim dniu bolały mnie kark, plecy i barki. Nie mogłam nawet podnieść ręki nad głowę, bo mi mdlała i robiło mi się ciemno przed oczami. Stosowałam różne maści przeciwbólowe, masaże, tabletki – nic mi nie pomagało, coraz ciężej było mi się schylać, ale rachunki przecież same się nie zapłacą”.
Zarówno pan Paweł, jak i pani Patrycja chodzili od jednego specjalisty do drugiego, ale żaden z nich nie pomógł im na dobre uwolnić się od rujnującego życie bólu pleców. Ostatecznie obydwoje natrafili na metodę domowej dekompresji kręgosłupa. Ku ich zaskoczeniu, okazała się ona o wiele skuteczniejsza od zabiegów, które przeszli dotychczas – krioterapii, naświetlania podczerwienią i fizjoterapii.
„Żałuję, że nie trafiłam na metodę domowej dekompresji kręgosłupa wcześniej. Plecy już mnie nie bolą, mogę normalnie chodzić i teraz każdemu opowiadam, jak ten pas zdziałał dla mnie cuda” – zapewnia Patrycja.
„Metody kliniczne i ambulatoryjne mogą przynieść tymczasową ulgę, ale ból i dolegliwości często powracają. Dzieje się tak dlatego, że ludzie nie stosują żadnych terapii w domu. A prywatnie płacą za nie 3000, 5000 a nawet 10000 zł! Państwowo trzeba tygodniami czekać w kolejce na zabieg, a i tak nie ma żadnej gwarancji, że on zadziała. Operacje są ryzykowne – jeden mały błąd i może człowieka sparaliżować na całe życie… Dlatego większość ludzi myśli, że nie ma już dla życia bez bólu, nie ma ratunku” – zdradza nam anonimowo jeden z renomowanych stołecznych fizjoterapeutów.